czwartek, 29 kwietnia 2010

Szybka decyzja

Potomek jest niejadkiem. Takim niejadkiem do potęgi n-tej. Skutkuje to notorycznymi próbami wciśnięcia mu czegoś. Czegokolwiek.
- Wypijesz aktimela? - pytam Potomka. Potomek gania, więc możliwe, że w przelocie usłyszał tylko ...esz ak...?
- Nie teraz! Nie mam ochoty!
Po 10 sekundach:
- Mój brzuszek już podjął decyzję! Już chce!

środa, 28 kwietnia 2010

Żaba

- Żaba! Żaba! - drze się Potomek. - Mogę ją złapać?
- Żabki nie lubią żeby je łapać.
- Ale ja tak delikatnie, tylko na chwilkę...
- Spróbuj, jak chcesz. Żaba szybko ucieka.
Potomek wystartował za żabą. Wpadł w jakieś chaszcze. Po chwili wychodzi, łapki ociera o spodnie.
- I co? Złapałeś żabę?
- Tak.
- I jaka jest żaba?
- Mięciutka!

P. S. Żadna żaba nie ucierpiała fizycznie, możliwy jedynie uraz psychiczny do niedużych, wrzaskliwych człowieków.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Pieczarki

- Czy ludzie mają piciarki? - zapytuje Potomek.
- Piciarki? - upewniam się.
- No takie małe białe grzybki... - tłumaczy Potomek.
- Pieczarki??
- Bo Kudłaty mówił, że pieczarki po nim chodzą...

niedziela, 25 kwietnia 2010

sobota, 24 kwietnia 2010

Zasady

Wieczorną porą Potomek lepi z plasteliny. I mamrocze grobowym głosem:
Pierwsza zasada... Nie chcę być zjedzony...
Druga zasada... Nie lubię być martwy...
Trzecia zasada... Nie jestem głodny...

I nie wiem o co mu chodziło...

piątek, 23 kwietnia 2010

Tylko jeden kierunek

Wieczorem. Już po upiżamkowieniu Potomka.
- Idź siusiu. - proszę.
- Nie mogę. - odpowiada Potomek łamiącym się głosem.
- Dlaczego?
- Bo moje nóżki chcą iść już tylko do łóżka.

Bożena

Zanim nastała era dinozaurów, Potomek oglądał namiętnie "Dżunglę". I pokochał żyrafę-Bożenę.
1.
- Narysuj mi Bożenę. - poprosił swego czasu Potomek wujka, podtykając mu kilka kredek.
- Co?
- Żyrafę. - tłumaczę.
Wujek narysował. Potomek spojrzał krytycznie. Ocenił. Zaaprobował:
- Dobrze. A teraz narysuj mi dużo Bożen.
2.
- Co oglądasz Wnusiu? - pyta Babcia Potomka.
- Małe Zoo Lucy - odpowiada Potomek z palcem w paszczy, przez co wersja usłyszana zabrzmiała: małe szo lusi.
- Oooo... A jakie zwierzątko podoba ci się najbardziej? - indaguje dalej Babcia.
- Dżordżina. - zapewnia Potomek.
- Aaaa... A co to za zwierzę? - pragnie wiedzieć Babcia.
- No Bożena przecież!
3.
- Jakie zwierzątka tu widzisz? - pytam, wskazując przepiękną panoramę afrykańskiej sawanny Potomkowi.
- Hmm... Słoń! I lwy! I antylopy! A tam za krzakami trzy Bożeny!

środa, 21 kwietnia 2010

Pytanie poranne

"Czy nasze kończyny były kiedyś płetwami, mamutku?"

Pytania wieczorne

"Co to jest dusza, mamutku?"
"Czemu ludzie potrzebują duszę?"
"Czy psy też mają duszę?"
"A gdzie jest dusza?"
"Czy jak ludzie wymierają, to duchy zabierają im duszę?"

wtorek, 20 kwietnia 2010

To było niechcący

Wracam do pokoju po 5 minutach "bycia gdzie indziej". Potomek szybko coś odkłada, mina typu: "grzecznie siedzę, nic nie robię". Podchodzę, patrzę, szlag mnie trafia - pół biurka podziobane śrubokrętem. Biurko sosnowe, mięciutkie. Śrubokręt krzyżak, format malutki, wchodził jak w masło.
- Co narobiłeś, Żabo? - pytam.
- To było niechcący... - Potomek patrzy zakłopotany.
- Żabo, ale niechcący, to byś zrobił jedną dziurkę. I jakbyś zobaczył, że się robią takie dziurki, to byś przestał. Zniszczyłeś stół.
- Moje oczki nie widziały, co robią moje rączki. - odparował Potomek.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Zwycięzca

- Mamutku! Mamutku! Wygrałem wojnę z muchą!
- Oooo... Jak to?
Potomek tłumaczy żywo gestykulując. Skacze, macha rękoma, rzuca poduszką:
- No bo ona... lata i tak bzyczy... i ja za nią! Szybko, szybko! I walczyłem dzielnie... Mucha usiadła, to ja po cichutku, na paluszkach... I tak jej przyłożyłem, że jej bebechy wyszły!

piątek, 16 kwietnia 2010

Dziadka lepiej nie pytać

Jakiś czas temu Potomek, jako że nie domaga zdrowotnie, został z Dziadkiem własnym, uzbrojonym po zęby w płyty DVD z różnymi bajkami. Bo mus był zakupy zrobić. Przy okazji wędlin, warzyw i danio, złapałam w kiosku drugi numer "Epoki lodowcowej - kolekcji zwierząt". Ponieważ Potomek trzpocząc rzęsami prosił, żeby 'zakolekcjonować'. Wracam do dom, szczękam kluczem, trzaskam drzwiami, siaty targając przy tym. Potomek wita mnie już na progu, w stercie toreb wychwytuje fragment oczekiwanej gazety. I radość mu uszami paruje.
- A byłeś grzeczny? - pytam, mocując się z butami.
- O tak, bardzo. - odpowiada uśmiechnięty Potomek.
- To poczekaj, zapytam Dziadka.
Potomek drapie się w zamyśleniu po czaszce:
- Dziadka to ty może lepiej nie pytaj mamutku...

czwartek, 15 kwietnia 2010

Optymizm

Sezon rowerowy rozpoczęty. Wspólnie z Potomkiem powymienialiśmy dętki, wyczyściliśmy piasty i nasmarowaliśmy łańcuch wraz z zębatkami. Dziś tylko sprawdzałam czy dętki trzymają, czy siodełko na odpowiedniej wysokości, czy hamulec dobrze łapie i nie obciera.
Potomek zgłasza uwagę:
- Ja to bym chciał bez tych kółek z boku...
- Ale przecież jeszcze nie umiesz jeździć bez kółek. A jak się przewrócisz?
- Z optymizmem patrzę w przyszłość - odpowiada Potomek.

środa, 14 kwietnia 2010

Jak prowadzić z dzieckiem trudne rozmowy?

Jak wytłumaczyć czterolatkowi ogrom tragedii z 10.04.2010? Nie zrozumie słów: prezydent, pierwsza dama, żałoba narodowa, elita polityki, mąż stanu... Nie uświadomi sobie liczb: 22 tysiące pomordowanych, 96 ofiar katastrofy... Widzi tylko, że wieczorem nie ma dobranocki, a rano - domisiów i jedynkowego przedszkola.
- Sprawdź kiedy będą moje bajki, mamutku. - prosi Potomek rano, na widok wąsatej twarzy Zagłoby zamiast kota Budzika.
- Chyba nie będzie... - odpowiadam niechętnie, bo rozkładówki nic nie mówią o zmianie planów transmisyjnych.
- Dlaczego? - pyta Potomek z ustami w podkówkę.
- Bo stało się niedawno coś strasznego. Rozbił się samolot. I zginął nasz prezydent. I dużo innych, ważnych ludzi. Wszystkim jest smutno.
- Czy oni wymarli? - pyta dalej Potomek, który jest na etapie dinozaurów i australopiteków. A oczy zaczynają mu się pomału pocić.
- Tak, wymarli.
- I są u aniołków?
- Noo... Chyba tak.
- A nie umieli wylądować? Tak normalnie? O tak? - i demonstruje lądowanie za pomocą samolotu z klocków Duplo. - Następnym razem tak wylądują? I będą bajki?

wtorek, 13 kwietnia 2010

Marzenia Potomka

"Chcę być taki gruby jak tata i taki silny jak mama."

Lepiarz-malowarz

Potomek ma manię - jedną i nieustającą od ponad pół roku - plastelinę. Lepi rano, wieczorem i w południe. Wylepia z 10 opakowac plasteliny w ciągu miesiąca. Plastelina jest też wszędzie - a zwłaszcza pod kapciami Potomka, bo potomek do lepienia nie uznaje blatów, tylko podłogę. Lepi dinozaury z książki, lepi owady z Microkosmosu, lepi postacie z bajek. Jakiś czas temu zauważam (zdziwiona, że ho! ho!), że Potomek plastelinę składa - grzecznie, sam, do wyznaczonego pudełka. I że z blatu swego też sprzątnął...

- Mamutku... - zagaja Potomek.
– Daj mi farbki i pędzelki.

- To teraz będziesz malował? - pytam.

- No tak. - Potomek dumnie wypiął pierś. - Bo ja jestem lepiarz-malowarz!

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Słów kilka o Bohaterze Głównym.

Bohater główny ma lat cztery ukończone niedawno. Wydawać się może (a po prawdzie wydawać się będzie), że jest dziecięciem arcyniegrzecznym i miernie wychowanym. Obie te oceny i są i nie są prawdziwe. Bo Potomek nie zawsze słucha (a raczej - słucha jak mu pasuje posłuchać) i wychowanie też pewnie przez Super Nianię pochwalone by nie było... Ale ogólnie na Potomka narzekać nie można: używa słów proszę i dziękuję, czasami nawet przepraszam. Zatrzymuje się przed ulicą. Nie męczy stworzeń bożych (świadomie). Jest Badaczem i Wielkim Odkrywcą. Podejrzewam u niego popularny ostatnimi czasy zespół ADHD, co potwierdzi lub obali (daj boże!) wizyta u specjalisty. Potomek choruje - dość często - dlatego jego świat to głównie dom, książki i filmy o zwierzętach. Albo dinozaurach. Albo robaczkach. Bo Potomek uwielbia dinozaury, robaczki i zwierzątka. A zaraz po nich Zygzaka McQueena i Boba Budowniczego. Ale dinozaury bardziej. I biedronki. Wychowuje się to dziecko nieszczęsne w domu pełnym dorosłych. Prababcia. Babcia i Dziadek. Mama i Tata Biologiczny. Wujków dwóch, w tym jeden pełnoletni i weekendowy. A drugi wkrótce pełnoletni i całotygodniowy. Z całego tego towarzystwa najbardziej w wieku Potomka jest prababcia. W przedszkolu mówili na niego Profesorek. Bo Potomek lubi nie tylko obejrzeć robaczka, a potem go namalować farbami, narysować w paint'ie i ulepić z plasteliny. On musi wiedzieć: to owad czy pajęczak? Żuk czy chrząszcz? A najlepiej to jeszcze tatuś czy mamusia? A że mamusia Potomka to była lepiona z tej samej gliny, tylko ciut wcześniej, to z reguły zna odpowiedź. Stąd Potomek dużo wie, a wiedzieć chce jeszcze więcej. Sprytu mu nie brakuje, jak również pomyślunku. A że czasem wynikają z tego zabawne sytuacje lub dialogi, to ja bym to chciała gdzieś mieć. A że papieru mi szkoda bo dbam o lasy, dysk HD z doświadczenia wiem, że zawodzi, to chciałam tutaj. I będę.