środa, 23 marca 2011

Z Potomkiem spacery

odbywają się w takiej oto scenerii, wystarczy tylko pojechać kilka kilometrów za miasto...





Podziwialiśmy iście jesienne widoki:


Oczywiście nie obyło się bez śladów cywilizacji...


Ale głowy do góry!


 Bądź co bądź, płynie se łabądź ;)


No i Potomek - zacięcie polujący na Ufozbiry:

wtorek, 15 marca 2011

Schody

- Mamutku? A pojedziemy do tego sklepu, gdzie są te ruchome schody? Te, co się chowają i wychowują?

niedziela, 13 marca 2011

Pożyczka

Potomek zagaduje Dziadka:
- Dziadek? Pożyczysz mi cztery stówy? Do roweru?
- A kiedy mi oddasz? - pyta Dziadek.
Na co Potomek z oburzeniem w głosie:
- Oddasz, oddasz... Najpierw bym musiał je wydać!

środa, 9 marca 2011

O cudzie narodzin

Potomek wieczorową porą, kiedy to już grzeczne dzieci w piżamkach grzecznie pod kołdrą leżą, ma napływ przemyśleń. No i przywalił:"
- Mamutku...?"
- Tak?

- A możesz mi powiedzieć, jak się wydostałem z twojego brzuszka?
- No... - chwila konsternacji. - wydostałeś się po prostu...

- Ale którędy? W którym miejscu miałaś ten otwór? - docieka Potomek.


Wymiękłam...

wtorek, 8 marca 2011

Uczciwie

Potomek miał posprzątać zabawki, żeby móc włączyć tv na dobranockę:
- Już! - krzyczy.
- Sprzątnąłeś porządnie? - upewniam się.
- No! Chodź zobacz!
Nie chciało mi się straszliwie zadka ze swojego kącika ruszać, to mówię:
- Sam popatrz i uczciwie mi powiedz, czy porządnie?
- To ja wracam sprzątać! - odkrzyknął Potomek.

poniedziałek, 7 marca 2011

Żółwik :)

Dotarł! Z pierwszą prędkością niesamowitą za pośrednictwem Poczty Polskiej! ŻÓŁWIK! Potomek się z miejsca zakochał:

"To dla mnie? Żółwik? Mogę go ukochiwać?" :)


A żółwika wypatrzyłam tutaj: Aira Art no i mordka mnie zauroczyła. I Potomek zamiast wełnianej czapki ma wełnianego żółwika :)

P.S. A żeby było jeszcze milej - Potomkowa mama w sprezentowanych przez Aira Art kolczykach :D

niedziela, 6 marca 2011

Z Potomkiem na poszukiwaniach wiosny

Marzec trwa w najlepsze, do równonocy pozostały dwa tygodnie. Słońce coraz łaskawiej wdzięki swoje prezentuje. No i narodził się pomysł szukania wiosny :)
Dziś od rana przygrzewało pięknie - Potomek w ramach rekonwalescencji pochorobowej i w celu nabywania odporności wywieziony został do podmiejskiego parku.
Słońce złośliwie się schowało (co widać na zdjęciach), baterie w aparacie złośliwie się rozładowały (co widać po ilości zdjęć).
Pierwszy przystanek tuż za parkingiem przy rzeźbie ni to smoka, ni to konia.

Kolejne zdjęcie już jest typu "mamo, muszę???" 
I tak sobie pomyślałam, że studnię życzeń to należało odwiedzić przed losowaniem totolotka...


Pierwsza niespodzianka spaceru - podobno bocian wiosnę czyni :)


I niespodzianka druga - nie znam się na roślinach, informatyk jestem, ale moim zdaniem zielone o tej porze roku, to są rośliny raczej iglaste... A to? To co to?


I zbliżenie:


I na koniec: kamienny krąg mocy :D



Żadnych konkretnych śladów wiosny nie znaleźliśmy. Na stoku - narciarze, na zamarzniętych stawach - łyżwiarze, a na ośnieżonych trawnikach zamiast przebiśniegów i krokusów - sami wiecie co :)
A teraz jak to piszę złośliwe marcowe słońce przygrzewa mi lekko przez okno... A świecić na spacerze to nie łaska...

środa, 2 marca 2011

Szybka riposta

Potomek dziś daje popalić - chore toto, niedospane, marudne... Od 20 minut trwa przebieranie w piżamę. Potomek siedzi w samych gaciach. I siedzi... Poszłam po syropy - dalej siedzi... Poszłam zanieść syropy i wróciłam - dalej siedzi... Szlag mnie trafia, bo za każdym razem powtarzam, coby się w piżamę wbił.
- Potom, ja z tobą chyba zwariuję! - nie wytrzymałam.
- A z Tobą żyć się nie da... - westchnął Potomek.