poniedziałek, 21 czerwca 2010

Turyński?

Potomka naszło na tulenie. I całowanie. Siedzi to-to na mnie i cmoka. I cmoka. I cmoka...
- Przestaniesz w końcu? - pytam, jako że cmoka dobrych kilka minut.
- Nie. - odpowiada Potomek. - Bo ja jestem całunem.

czwartek, 17 czerwca 2010

Notka wychodkowa

Potomek siedzi w toalecie. Długo siedzi. Odgłosy wydaje... W końcu krzyczy łamiącym się głosem:
- Mamuuuutkuuuu! Ta kupa nie chce mnie opuścić!

Mundialowy dialog

I to nie o Potomku, choć to jego blog. Ale musiałam, bo o mały włos wykonałabym klasycznego ROTFLa (o mały, bo za leniwa jestem), no i przynajmniej wiadomo, skąd on to ma...
Tata wrócił z rowerowego treningu wieczornego. W TV - Labamba...
- Gdzie pilot? - pyta.
- Mama to ogląda. - mówię.
- Eluniu, oglądasz to? - pyta Tata z nadzieją w głosie.
- Nie, czekam na mecz. - odpowiada Mama z wcale nie ukrywaną ironią.
- No to przełącz, bo już się zaczęła druga połowa...

wtorek, 15 czerwca 2010

Szczery do bólu

Wychodzimy dziś z Potomkiem do przychodni, bo zachorzał. Ubrałam się, w tym but na obcasie. Potomek zerknął, wydął wargi i rzekł:
- No w końcu jak kobieta wyglądasz!

Taa...

niedziela, 13 czerwca 2010

Szósty zmysł

Leżę se z czymś na oczach, jako że światło mnie dziś rani dogłębnie. I delektuję się ciszą błogą i rzadko przy Potomku spotykaną. Potomek układa puzzle. I nagle...
- No cześć! - wykrzykuje radośnie Potomek. Nadmienić warto, że w domu tylko on, ja i krewetki. - Co u ciebie?
(chwila ciszy)
- Bo ja układam puzzle. - informuje kogoś Potomek.
(chwila ciszy)
- Pomożesz mi pozbierać?
(chwila ciszy)
- No to zbierajmy razem! - krzyknął rozradowany Potomek do swojego odbicia w lustrze.

piątek, 11 czerwca 2010

Potomek-lekarz

Potomek dziś był lekarzem. Badał Babcię. Okularami.
- "Proszę głośno oddychać plecami" - komenderował.
A potem wypisał receptę. Babcia ruszyła na serial, a Potomek woła za nią:
- Pani! Zapomniała pani przepisu na leczenie!
- A co tu napisane? - pyta Babcia. - Bo nie mam okularów.
- Tu napisane... - tłumaczy Potomek - ... że trzeba upolować trzy sforne gepardy, a potem zażyć syropek. I przyjść jeszcze raz do świetnego lekarza. Znaczy do mnie!

sobota, 5 czerwca 2010

Mucha

- Czy ona może być moja przyjaciółką? - pyta Potomek.
- Kto? - chcę sprecyzować, jako że w pokoju prócz nas i krewetek żywej duszy nie ma.
- No ona. - Potomek wyciąga rękę z muchą na palcu.
- Wyrzuć ją do kibla. - radzę, jako że mucha to piękny okaz robacznicy, przechrzczonej przez Potomka na 'muchę-śmieciuchę'.
- Ale ona jeszcze trochę żyje... - oponuje Potomek patrząc na nią z czułością.

piątek, 4 czerwca 2010

Uciekający przyjaciele

Potomek ma dziwną manię otaczania się stworzeniami bożymi. I niekoniecznie ludźmi, psami czy myszkami. Mogą być również mięczaki, owady, płazy... Do piaskownicy namiętnie znosi ślimaki. "Moje przyjaciele" - mawia. Dnia pewnego przychodzimy do piachu, Zdejmuję plandekę zabezpieczającą to sypkie królestwo Potomka przed odwiedzinami okolicznych kotów. Potomek wchodzi. Rozgląda się...
- O nieee! - krzyk rozpaczy wydobywa się z jego ust.
- Co się stało? - pytam.
- Przyjaciele mi się rozbiegli! - smętnie jęczy Potomek.