czwartek, 30 grudnia 2010

Kolędy Potomka.

Potomek śpiewa:
...aaaaa sowo całe się sta-a-ło i mieszkali niem-cy z naaa-miii!
i przebój nr 2:
przyjechali po butle jem paaa-steee-rzeee! grają skocznie dzieciąteczku na ruu-rzee! Chaaaałaaa na wysokości!

piątek, 17 grudnia 2010

Z należnymi honorami.

Potom ostatnio chorował sporo, a co za tym idzie nie uczęszczał do wylęgarni wirusów (czytaj przedszkola) tylko siedział w domu z Ciocią Weroniką. Dnia pewnego Potom koniecznie chciał dostać się do pokoju Prababci, która to Prababcia poświęcała się czynnościom właściwym sobie, a wymagającym spokoju i skupienia.
- Nie przeszkadzaj babci. - powiedziała Ciocia Weronika chcąc uchronić Prababcię przed najściem Potomka.
- Dlaczego? - zaopanował Potom.
- Bo to babci królestwo, jej pokój. A twoje królestwo to twój pokój. Nie można tak wpadać bez zapowiedzi w odwiedziny... - tłumaczyła Ciocia Weronika Potomkowi.
Potomek wysłychał, przetrawił, podjął decyzję:
- Królowo! - wrzasnął wpadając do pokoju Prababci.

czwartek, 25 listopada 2010

Artysta

Potomek lepi. A że uwielbia, jak ktoś go podziwia na bieżąco, to pyta:
- Mamutku? A czy Babcia Pola może przyjść patrzeć jak ja artystuję z plasteliny?

środa, 3 listopada 2010

Poprzedszkolne z Potomkiem rozmowy I

- Potom? A byłeś dziś grzeczny w przedszkolu?
Potomek mruczy coś niewyraźnie pod nosem.
- Słucham?
Potomek mruczy dalej.
- Powiedz mi, czy byłeś dziś grzeczny w przedszkolu. Bo się jutro sama pani spytam! - grożę.
- Tak letnio grzeczny... - wydusza z siebie Potomek.

niedziela, 31 października 2010

Halloween

Wracam z Potomkiem ze spaceru. Ciemno wszędzie. Ale nie głucho. Bo pod płotami przemykają bandy czarownic, duchów i innych upiorów. Przemykają i dzwonią do furtek, jak na amerykańskich filmach. No i zdążyliśmy wejść za tę furtkę naszą, kiedy zza płota rozlega się: "Cukierek albo psikus!" wyseplenione przez jakąś szczerbatą wiedźmę.
- To ja chcę cukierka! - ucieszył się Potomek.

wtorek, 19 października 2010

Złota rada

Potomek kilka dni temu przylazł do mnie, władował się na kolana i zamarudził:
- A Julka Wańczura to dalej nie chce się ze mną bawić...
- To jej powiedz, że jeszcze będzie za Tobą płakać. I niech się dobrze zastanowi...

Dziś Potom ledwo z sali wyleciał, już jakieś rysunki pokazuje.
- A te kwiatki to sam rysowałeś? - pytam.
- Nie, to Julka Wańczura mi narysowała. - odpowiada Potomek z dumą.
- To już się z Tobą bawi?
- Wiesz, powiedziałem jej, że będzie za mną płakać. I się wystraszyła. I wróciła do mnie!

poniedziałek, 27 września 2010

Pierwszy zawód miłosny

Potomek wrócił z przedszkola. I melduje:
- A Julka Wańczura powiedziała, że już nie chce być ze mną! I nigdy nie będzie chciała ze mną być! Ale pomyślałem sobie, że muszę wziąść się w garść. I zacząłem się bawić z Julką Garlicką...

sobota, 18 września 2010

Imię dla kotka

Potomek był z Babcią w odwiedzinach u Pani Magdy. Pani Magda ma kotkę - Lilkę, która to kotka jakiś czas temu się okociła. I Potomek był oglądać kociaki. Wrócił zachwycony.
- Tak bym chciał mieć kotka... - trzepocze rzęsami Potomek. - Chociaż jednego...
- A jakbyś nazwał kotka? - pytam.
- Hmm... Zaraz... Jak to było? - Potomek drapie się po głowie. - No w przedszkolu mieliśmy... Muszę sobie przypomnieć... Aaa! Już wiem! Kot morning!

wtorek, 14 września 2010

Romantyzm prysł

Potomek wraca z przedszkola. I opowiada coś:
- Mamutku? A wiesz? Ja myślałem że Julka Wańczura to taka romantyczka... A wiesz co mi powiedziała?
- Nie wiem... - aż strach się bać, sobie myślę...
- Dupa, dupa, dupa!

niedziela, 12 września 2010

Namesz

- Mamutku, to na tej wysokiej wieży, to krzyż, tak? - pyta Potomek.
- Tak, krzyż.
- A pod nim te okienka?
- Dzwonnica.
- A co tam jest?
- Dzwon.
- A co robi dzwon?
- Bije, Żabo.
- Ale po co bije? - Potomek niezmordowany w dociekaniu.
- Na mszę...
- A co to jest namesz?

poniedziałek, 6 września 2010

Co za dużo to niezdrowo?

Przed rannym wyjściem z domu otworzyłam okno. Coby się pokój porządnie przewietrzył. Po powrocie Potomek wchodzi do pokoju i robi głęboki wdech. Po czym stwierdza:
- Tutaj jest już chyba za dużo świeżego powietrza...

niedziela, 15 sierpnia 2010

Kawał

Opowiadam dowcip, który gdzieś znalazłam, a mi się spodobał:
- Czym się różni gil od kalafiora?
- ?
- Dziecko zje gila.
Śmiech ogólny. Potomek drapie się w czaszkę:
- Zaraz, zaraz... Ale ja nie jem gili...
A po chwili:
- Zresztą... - macha łapką. - Kalafiorów też nie jem...

niedziela, 8 sierpnia 2010

Prawie robi wielką różnicę

Gramy w chińczyka. Potomek wyrzuca 6 trzy razy z rzędu.
- Ale wymiatasz - mówię.
Kilka kolejek później Potomek znów ma kilka 6 z rzędu,
- Ale wymiotuję - mówi Potomek.

poniedziałek, 26 lipca 2010

Żeby nie wykłuli...

Bawimy się legiem. Ja z Kuzynem (tym od Bożeny) tworzymy średniowieczny zamek. Potomek zbiera rycerzy. Patrzę na tę jego armię i pytam:
- Czemu ten ludzik nie ma głowy?
- Ma... - zaprzecza Potomek.
- Nie ma. - mówię. - Zamiast głowy ma czarną beczkę, nie ma ani buzi ani oczu...
- Aaaa... A to żeby mu nie wykłuli...

niedziela, 25 lipca 2010

Korekta

Narzekam na skype znajomemu, że ciężko mi się spało: a to Potomek siusiu o 3, a to psy skamlą i piszczą... Potomek na to:
- A ja nie! Ja spałem kurrrrrde jak pierrrrrdolek! - drze się.
- Potom! Co to za słownictwo?
- No... Spałem tak mocno, że nic nie słyszałem.

sobota, 24 lipca 2010

Telefon

Rodzina wyjechała na Mazury. Całymi dniami rządzimy se sami. Potom i ja. Dziś Mamę naszło na dłuższe rozmowy, zadzwoniła i gadalim, gadalim, gadalim... Aż w końcu zażyczyła sobie Potomka:
- Potom. - mówię. - Babcia chce z Tobą rozmawiać.
- Ale jaka Babcia? - żąda uściślenia Potomek.
- Babcia Ela.
Potomek westchnął, stanął, opuścił głowę. Przyłożyłam mu słuchawkę do ucha:
- Cześć... Dobrze... A kiedy wrócisz?.... Za trzy minuty?... Nie?.... - i poszedł. A ja w słuchawce słyszę już drugi głos, męski:
- Potom! Chodź! Pogadasz jeszcze z Dziadkiem! - wołam.
- Jakim dziadkiem? - pyta oburzona słuchawka.
- Babu? - pytam słuchawki. Słuchawka potwierdza.
- Potom! Babu dzwoni!
Potomek biegnie, mało nóg nie gubiąc i już do telefonu wrzeszczy radośnie:
- Babu? Babu? Mój kochany? Tak się cieszę że z Tobą rozmawiam!

wtorek, 20 lipca 2010

Padł

Dziś Potomek wstał razem ze słońcem. Albo z kurami - nie wiem kto wstaje szybciej. Godzina mordercza była, piąta z minutami. Stwierdził, że wyspany jest. I bawić sie będzie. Po śniadaniu wzięłam go na rower, jako że sprawy na mieście załatwić musiałam, a prawem jazdy i samochodem nie grzeszę. Jak wracaliśmy - przerwa na placu zabaw. Po obiedzie kolejne sprawy i kolejne odwiedziny w dziecięcym przybytku piasku, guzów i radości. Już w domu Potomek gada i gada. A że nagle zamilkł, to patrzę, czy się aby nie zatchnął. Nie, zasnął sobie najzwyczajniej w świecie - głowa na pilocie do DVD, noga na nogę założona, na nogach sandały. Zdejmuję gamoniowi obuwie, układam wygodnie, kocem nakrywam. Potomek nawet nie drgnął, za to gęba rozjechała mu się od ucha do ucha. I tak już zastygła. :)

wtorek, 13 lipca 2010

Pytanie z zaskoczenia

Wujek Pełnoletni wchodzi do pokoju. Otwiera już szczękę, żeby coś rzec, ale ubiega go pytanie Potomka:
- Lubisz piwo?

poniedziałek, 12 lipca 2010

Wehikuł czasu

Potomek ma kalendarz. W kalendarzu wspólnie zaznaczamy ważne dni. Takie jak dzień dostawy do kiosku "Epoki lodowcowej kolekcji zwierząt". No i taki dzień zbliżał się wielkimi krokami. I Potom mi wieczorem melduje:
- Mamutku, jutro pójdziemy po epokę.
- Nie, Żabo. Epoka będzie w środę, za dwa dni.
- Nie, jutro.
- Nie, jutro wtorek dopiero.
- Ale ja wtorek też już skreśliłem...

środa, 7 lipca 2010

Fightman

Idę z Potomkiem do sklepu, przy jednym z płotów obszczekuje nas pies. Potomek stwierdza:
- On szczeka na ciebie, nie na mnie.
- Skąd wiesz? - pytam.
- Bo pies by nie szczekał na takiego fightman'a jak ja!
Zdziwiona znajomością języków Potomka drążę:
- A co to jest fightman? Wiesz?
Na co Potomek:
- No taki co fajta...

niedziela, 4 lipca 2010

Nie bardzo...

Gotowałam fasolkę - jasia. Coby do zupy było. I z mamą wyjadamy taką ugotowaną. Przychodzi Potomek.
- Co to? - pyta.
- Fasolka.
- A mogę spróbować?
Dostał jedną. Spojrzał krytycznie.Wziął głęboki wdech. Włożył fasolkę do buzi. Zaczerwienił się. Oczy mu z orbit wyszły.
- Nie bardzo pyszna... - wykrztusił. - Połknąłem bez gryzienia.

sobota, 3 lipca 2010

Filozof

Byłam z Potomkiem w odwiedzinach u koleżanki. Koleżanka jest szczęśliwą mamą Julki, która to Julka ma 15 miesięcy. Julka próbuje podnieść drewniane krzesełko. Stęka. Pojękuje. Podchodzi do niej Potomek. Kładzie jej rękę na ramieniu. Julka patrzy mu prosto w oczy. Potomek wzdycha i mówi:
- Julka, Julka... Życie nie jest takie proste...

piątek, 2 lipca 2010

Jak robi konik?

Grałam ostatnio z Potomkiem w szachy. Znaczy on poustawiał pionki na szachownicy (bo umie doskonale i nawet odróżnia króla od królowej). A granie wyglądało tak mniej więcej jak football amerykański. Ewentualnie rugby. Lub inna wolna amerykanka. A potem Potomek schodzi na dół. I chwali się:
- Grałem w szachy!
- Tak? - zainteresowała się Babcia. - A jak robi konik?
- Iiiihiii hiii! - wyjaśnia Potomek.

czwartek, 1 lipca 2010

Czego uszy nie słyszą...

Wychodzę z Potomkiem na rower. Przed bramką spotykamy znajomą Sąsiadkę.
- Dzień dobry. - mówię.
- Dzień dobry. - mówi Potomek.
- Dzień dobry. - mówi Sąsiadka.
Sąsiadka poszła, my oddalamy się jednośladem.
- Kto to był? - pyta Potomek.
- Pani Magda. - odpowiadam.
Chwila ciszy.
- A ta Magda... - zaczyna Potomek.
- Pani Magda. - poprawiam.
- Ale po co pani? Przecież już jej nie ma?

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Turyński?

Potomka naszło na tulenie. I całowanie. Siedzi to-to na mnie i cmoka. I cmoka. I cmoka...
- Przestaniesz w końcu? - pytam, jako że cmoka dobrych kilka minut.
- Nie. - odpowiada Potomek. - Bo ja jestem całunem.

czwartek, 17 czerwca 2010

Notka wychodkowa

Potomek siedzi w toalecie. Długo siedzi. Odgłosy wydaje... W końcu krzyczy łamiącym się głosem:
- Mamuuuutkuuuu! Ta kupa nie chce mnie opuścić!

Mundialowy dialog

I to nie o Potomku, choć to jego blog. Ale musiałam, bo o mały włos wykonałabym klasycznego ROTFLa (o mały, bo za leniwa jestem), no i przynajmniej wiadomo, skąd on to ma...
Tata wrócił z rowerowego treningu wieczornego. W TV - Labamba...
- Gdzie pilot? - pyta.
- Mama to ogląda. - mówię.
- Eluniu, oglądasz to? - pyta Tata z nadzieją w głosie.
- Nie, czekam na mecz. - odpowiada Mama z wcale nie ukrywaną ironią.
- No to przełącz, bo już się zaczęła druga połowa...

wtorek, 15 czerwca 2010

Szczery do bólu

Wychodzimy dziś z Potomkiem do przychodni, bo zachorzał. Ubrałam się, w tym but na obcasie. Potomek zerknął, wydął wargi i rzekł:
- No w końcu jak kobieta wyglądasz!

Taa...

niedziela, 13 czerwca 2010

Szósty zmysł

Leżę se z czymś na oczach, jako że światło mnie dziś rani dogłębnie. I delektuję się ciszą błogą i rzadko przy Potomku spotykaną. Potomek układa puzzle. I nagle...
- No cześć! - wykrzykuje radośnie Potomek. Nadmienić warto, że w domu tylko on, ja i krewetki. - Co u ciebie?
(chwila ciszy)
- Bo ja układam puzzle. - informuje kogoś Potomek.
(chwila ciszy)
- Pomożesz mi pozbierać?
(chwila ciszy)
- No to zbierajmy razem! - krzyknął rozradowany Potomek do swojego odbicia w lustrze.

piątek, 11 czerwca 2010

Potomek-lekarz

Potomek dziś był lekarzem. Badał Babcię. Okularami.
- "Proszę głośno oddychać plecami" - komenderował.
A potem wypisał receptę. Babcia ruszyła na serial, a Potomek woła za nią:
- Pani! Zapomniała pani przepisu na leczenie!
- A co tu napisane? - pyta Babcia. - Bo nie mam okularów.
- Tu napisane... - tłumaczy Potomek - ... że trzeba upolować trzy sforne gepardy, a potem zażyć syropek. I przyjść jeszcze raz do świetnego lekarza. Znaczy do mnie!

sobota, 5 czerwca 2010

Mucha

- Czy ona może być moja przyjaciółką? - pyta Potomek.
- Kto? - chcę sprecyzować, jako że w pokoju prócz nas i krewetek żywej duszy nie ma.
- No ona. - Potomek wyciąga rękę z muchą na palcu.
- Wyrzuć ją do kibla. - radzę, jako że mucha to piękny okaz robacznicy, przechrzczonej przez Potomka na 'muchę-śmieciuchę'.
- Ale ona jeszcze trochę żyje... - oponuje Potomek patrząc na nią z czułością.

piątek, 4 czerwca 2010

Uciekający przyjaciele

Potomek ma dziwną manię otaczania się stworzeniami bożymi. I niekoniecznie ludźmi, psami czy myszkami. Mogą być również mięczaki, owady, płazy... Do piaskownicy namiętnie znosi ślimaki. "Moje przyjaciele" - mawia. Dnia pewnego przychodzimy do piachu, Zdejmuję plandekę zabezpieczającą to sypkie królestwo Potomka przed odwiedzinami okolicznych kotów. Potomek wchodzi. Rozgląda się...
- O nieee! - krzyk rozpaczy wydobywa się z jego ust.
- Co się stało? - pytam.
- Przyjaciele mi się rozbiegli! - smętnie jęczy Potomek.

czwartek, 27 maja 2010

Nasze polskie...

Wyjeżdżamy z miasta, po drodze mijamy ulubiony market Potomka.
- Ech... nasze stare, polskie Tesco... - wzdycha Potomek z nostalgią.

środa, 26 maja 2010

Ciastka

Babcia zakupiła ciastka. Potomek podbiega. Patrzy.
- Skąd te ciastka? - pyta zainteresowany.
- Z Torunia. - odpowiada babcia.
- Nieee... Z Tesco! - uświadamia ją Potomek wskazując paluchem na pudełko ozdobione niebiesko-czerwonym logo.

sobota, 22 maja 2010

Skromny

Potomek bierze udział w przedszkolnym przedstawieniu z okazji 26 maja. I od 2 tygodni szlifujemy wierszyk:
- Mamusiu! Dzisiaj jest Twoje święto i kciałbym...
- Chciałbym...
- ...chciałbym ci powiedzieć, że baldzo...
- Bardzo...
- ...barrrrrdzo cię kocham, że barrrrdzo kocham ciebie!
- Brawo, prześlicznie!
- Drobiazg...

czwartek, 20 maja 2010

Wyedukowany

Potomek wrócił z przedszkola. Do wieczora śpiewał:
- Ta-ram pam-pam, najpiękniejszą mamę mam, Pa-ram tam-tam, zaraz mamie buzi dam!

A mówią, że niczego mądrego dziś dzieci nie uczą :D

czwartek, 13 maja 2010

Na leżąco

Potomek przyleciał radosny do kuchni, wyrecytował Babci wierszyk o śwince. Babcia rozpływa się w zachwytach. Potomek recytuje, z nieco mniejszym zacięciem wierszyk o pszczole. I rymy ma jakieś-nie-takieś...
- On to chyba wymyślił na bieżąco! - zauważa zdumiona Babcia.
- Raczej na leżąco. - prostuje Potomek.

niedziela, 9 maja 2010

Zawodowiec

Dziś Potomek startował w wyścigu rowerowym. Po ukończonym biegu zagaduje:
- Pojechałem ze świetnym zawodowstwem, co? Dziadek?

środa, 5 maja 2010

niedziela, 2 maja 2010

Ałałka

Potomek wykopyrtnął się na rowerze. W efekcie powstał uraz w postaci zdartej skóry na wewnętrznej części nadgarstka. Potomek płacze, bo boli. Krewka kapie, łezki kapią. Operacja nałożenia plastra konieczna. Zakończona powodzeniem, pacjent nawet przeżył. Potomek kontunuuje zabawy ogrodowe z ręką uniesioną lekko w górę (wszak niedysponowana). Nagle poleciał gdzieś hen za zagon truskawek. Wraca radosny:
- Zaśpiewałem ałałce ładną piosenkę. Czy teraz już się zagoi?

sobota, 1 maja 2010

Mamutek-detektyw

Potomek myje ręce. Nagle woła:
- Mamutku! Pochlapałem się!
Idę. Patrzę. Włącza mi się inspektor-mamutek - rozmieszczenie plam wody na blacie, podłodze i Potomku wskazuje ewidentnie na jedno...
- Żabo, gdybyś nie zatkał rączką kranu, nie pochlapałbyś się.
Potomek spogląda ze zdziwieniem pomieszanym z podziwem:
- Widzisz przez ściany? Jak inspektor Gadżet?

czwartek, 29 kwietnia 2010

Szybka decyzja

Potomek jest niejadkiem. Takim niejadkiem do potęgi n-tej. Skutkuje to notorycznymi próbami wciśnięcia mu czegoś. Czegokolwiek.
- Wypijesz aktimela? - pytam Potomka. Potomek gania, więc możliwe, że w przelocie usłyszał tylko ...esz ak...?
- Nie teraz! Nie mam ochoty!
Po 10 sekundach:
- Mój brzuszek już podjął decyzję! Już chce!

środa, 28 kwietnia 2010

Żaba

- Żaba! Żaba! - drze się Potomek. - Mogę ją złapać?
- Żabki nie lubią żeby je łapać.
- Ale ja tak delikatnie, tylko na chwilkę...
- Spróbuj, jak chcesz. Żaba szybko ucieka.
Potomek wystartował za żabą. Wpadł w jakieś chaszcze. Po chwili wychodzi, łapki ociera o spodnie.
- I co? Złapałeś żabę?
- Tak.
- I jaka jest żaba?
- Mięciutka!

P. S. Żadna żaba nie ucierpiała fizycznie, możliwy jedynie uraz psychiczny do niedużych, wrzaskliwych człowieków.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Pieczarki

- Czy ludzie mają piciarki? - zapytuje Potomek.
- Piciarki? - upewniam się.
- No takie małe białe grzybki... - tłumaczy Potomek.
- Pieczarki??
- Bo Kudłaty mówił, że pieczarki po nim chodzą...

niedziela, 25 kwietnia 2010

sobota, 24 kwietnia 2010

Zasady

Wieczorną porą Potomek lepi z plasteliny. I mamrocze grobowym głosem:
Pierwsza zasada... Nie chcę być zjedzony...
Druga zasada... Nie lubię być martwy...
Trzecia zasada... Nie jestem głodny...

I nie wiem o co mu chodziło...

piątek, 23 kwietnia 2010

Tylko jeden kierunek

Wieczorem. Już po upiżamkowieniu Potomka.
- Idź siusiu. - proszę.
- Nie mogę. - odpowiada Potomek łamiącym się głosem.
- Dlaczego?
- Bo moje nóżki chcą iść już tylko do łóżka.

Bożena

Zanim nastała era dinozaurów, Potomek oglądał namiętnie "Dżunglę". I pokochał żyrafę-Bożenę.
1.
- Narysuj mi Bożenę. - poprosił swego czasu Potomek wujka, podtykając mu kilka kredek.
- Co?
- Żyrafę. - tłumaczę.
Wujek narysował. Potomek spojrzał krytycznie. Ocenił. Zaaprobował:
- Dobrze. A teraz narysuj mi dużo Bożen.
2.
- Co oglądasz Wnusiu? - pyta Babcia Potomka.
- Małe Zoo Lucy - odpowiada Potomek z palcem w paszczy, przez co wersja usłyszana zabrzmiała: małe szo lusi.
- Oooo... A jakie zwierzątko podoba ci się najbardziej? - indaguje dalej Babcia.
- Dżordżina. - zapewnia Potomek.
- Aaaa... A co to za zwierzę? - pragnie wiedzieć Babcia.
- No Bożena przecież!
3.
- Jakie zwierzątka tu widzisz? - pytam, wskazując przepiękną panoramę afrykańskiej sawanny Potomkowi.
- Hmm... Słoń! I lwy! I antylopy! A tam za krzakami trzy Bożeny!

środa, 21 kwietnia 2010

Pytanie poranne

"Czy nasze kończyny były kiedyś płetwami, mamutku?"

Pytania wieczorne

"Co to jest dusza, mamutku?"
"Czemu ludzie potrzebują duszę?"
"Czy psy też mają duszę?"
"A gdzie jest dusza?"
"Czy jak ludzie wymierają, to duchy zabierają im duszę?"

wtorek, 20 kwietnia 2010

To było niechcący

Wracam do pokoju po 5 minutach "bycia gdzie indziej". Potomek szybko coś odkłada, mina typu: "grzecznie siedzę, nic nie robię". Podchodzę, patrzę, szlag mnie trafia - pół biurka podziobane śrubokrętem. Biurko sosnowe, mięciutkie. Śrubokręt krzyżak, format malutki, wchodził jak w masło.
- Co narobiłeś, Żabo? - pytam.
- To było niechcący... - Potomek patrzy zakłopotany.
- Żabo, ale niechcący, to byś zrobił jedną dziurkę. I jakbyś zobaczył, że się robią takie dziurki, to byś przestał. Zniszczyłeś stół.
- Moje oczki nie widziały, co robią moje rączki. - odparował Potomek.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Zwycięzca

- Mamutku! Mamutku! Wygrałem wojnę z muchą!
- Oooo... Jak to?
Potomek tłumaczy żywo gestykulując. Skacze, macha rękoma, rzuca poduszką:
- No bo ona... lata i tak bzyczy... i ja za nią! Szybko, szybko! I walczyłem dzielnie... Mucha usiadła, to ja po cichutku, na paluszkach... I tak jej przyłożyłem, że jej bebechy wyszły!

piątek, 16 kwietnia 2010

Dziadka lepiej nie pytać

Jakiś czas temu Potomek, jako że nie domaga zdrowotnie, został z Dziadkiem własnym, uzbrojonym po zęby w płyty DVD z różnymi bajkami. Bo mus był zakupy zrobić. Przy okazji wędlin, warzyw i danio, złapałam w kiosku drugi numer "Epoki lodowcowej - kolekcji zwierząt". Ponieważ Potomek trzpocząc rzęsami prosił, żeby 'zakolekcjonować'. Wracam do dom, szczękam kluczem, trzaskam drzwiami, siaty targając przy tym. Potomek wita mnie już na progu, w stercie toreb wychwytuje fragment oczekiwanej gazety. I radość mu uszami paruje.
- A byłeś grzeczny? - pytam, mocując się z butami.
- O tak, bardzo. - odpowiada uśmiechnięty Potomek.
- To poczekaj, zapytam Dziadka.
Potomek drapie się w zamyśleniu po czaszce:
- Dziadka to ty może lepiej nie pytaj mamutku...

czwartek, 15 kwietnia 2010

Optymizm

Sezon rowerowy rozpoczęty. Wspólnie z Potomkiem powymienialiśmy dętki, wyczyściliśmy piasty i nasmarowaliśmy łańcuch wraz z zębatkami. Dziś tylko sprawdzałam czy dętki trzymają, czy siodełko na odpowiedniej wysokości, czy hamulec dobrze łapie i nie obciera.
Potomek zgłasza uwagę:
- Ja to bym chciał bez tych kółek z boku...
- Ale przecież jeszcze nie umiesz jeździć bez kółek. A jak się przewrócisz?
- Z optymizmem patrzę w przyszłość - odpowiada Potomek.

środa, 14 kwietnia 2010

Jak prowadzić z dzieckiem trudne rozmowy?

Jak wytłumaczyć czterolatkowi ogrom tragedii z 10.04.2010? Nie zrozumie słów: prezydent, pierwsza dama, żałoba narodowa, elita polityki, mąż stanu... Nie uświadomi sobie liczb: 22 tysiące pomordowanych, 96 ofiar katastrofy... Widzi tylko, że wieczorem nie ma dobranocki, a rano - domisiów i jedynkowego przedszkola.
- Sprawdź kiedy będą moje bajki, mamutku. - prosi Potomek rano, na widok wąsatej twarzy Zagłoby zamiast kota Budzika.
- Chyba nie będzie... - odpowiadam niechętnie, bo rozkładówki nic nie mówią o zmianie planów transmisyjnych.
- Dlaczego? - pyta Potomek z ustami w podkówkę.
- Bo stało się niedawno coś strasznego. Rozbił się samolot. I zginął nasz prezydent. I dużo innych, ważnych ludzi. Wszystkim jest smutno.
- Czy oni wymarli? - pyta dalej Potomek, który jest na etapie dinozaurów i australopiteków. A oczy zaczynają mu się pomału pocić.
- Tak, wymarli.
- I są u aniołków?
- Noo... Chyba tak.
- A nie umieli wylądować? Tak normalnie? O tak? - i demonstruje lądowanie za pomocą samolotu z klocków Duplo. - Następnym razem tak wylądują? I będą bajki?

wtorek, 13 kwietnia 2010

Marzenia Potomka

"Chcę być taki gruby jak tata i taki silny jak mama."

Lepiarz-malowarz

Potomek ma manię - jedną i nieustającą od ponad pół roku - plastelinę. Lepi rano, wieczorem i w południe. Wylepia z 10 opakowac plasteliny w ciągu miesiąca. Plastelina jest też wszędzie - a zwłaszcza pod kapciami Potomka, bo potomek do lepienia nie uznaje blatów, tylko podłogę. Lepi dinozaury z książki, lepi owady z Microkosmosu, lepi postacie z bajek. Jakiś czas temu zauważam (zdziwiona, że ho! ho!), że Potomek plastelinę składa - grzecznie, sam, do wyznaczonego pudełka. I że z blatu swego też sprzątnął...

- Mamutku... - zagaja Potomek.
– Daj mi farbki i pędzelki.

- To teraz będziesz malował? - pytam.

- No tak. - Potomek dumnie wypiął pierś. - Bo ja jestem lepiarz-malowarz!

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Słów kilka o Bohaterze Głównym.

Bohater główny ma lat cztery ukończone niedawno. Wydawać się może (a po prawdzie wydawać się będzie), że jest dziecięciem arcyniegrzecznym i miernie wychowanym. Obie te oceny i są i nie są prawdziwe. Bo Potomek nie zawsze słucha (a raczej - słucha jak mu pasuje posłuchać) i wychowanie też pewnie przez Super Nianię pochwalone by nie było... Ale ogólnie na Potomka narzekać nie można: używa słów proszę i dziękuję, czasami nawet przepraszam. Zatrzymuje się przed ulicą. Nie męczy stworzeń bożych (świadomie). Jest Badaczem i Wielkim Odkrywcą. Podejrzewam u niego popularny ostatnimi czasy zespół ADHD, co potwierdzi lub obali (daj boże!) wizyta u specjalisty. Potomek choruje - dość często - dlatego jego świat to głównie dom, książki i filmy o zwierzętach. Albo dinozaurach. Albo robaczkach. Bo Potomek uwielbia dinozaury, robaczki i zwierzątka. A zaraz po nich Zygzaka McQueena i Boba Budowniczego. Ale dinozaury bardziej. I biedronki. Wychowuje się to dziecko nieszczęsne w domu pełnym dorosłych. Prababcia. Babcia i Dziadek. Mama i Tata Biologiczny. Wujków dwóch, w tym jeden pełnoletni i weekendowy. A drugi wkrótce pełnoletni i całotygodniowy. Z całego tego towarzystwa najbardziej w wieku Potomka jest prababcia. W przedszkolu mówili na niego Profesorek. Bo Potomek lubi nie tylko obejrzeć robaczka, a potem go namalować farbami, narysować w paint'ie i ulepić z plasteliny. On musi wiedzieć: to owad czy pajęczak? Żuk czy chrząszcz? A najlepiej to jeszcze tatuś czy mamusia? A że mamusia Potomka to była lepiona z tej samej gliny, tylko ciut wcześniej, to z reguły zna odpowiedź. Stąd Potomek dużo wie, a wiedzieć chce jeszcze więcej. Sprytu mu nie brakuje, jak również pomyślunku. A że czasem wynikają z tego zabawne sytuacje lub dialogi, to ja bym to chciała gdzieś mieć. A że papieru mi szkoda bo dbam o lasy, dysk HD z doświadczenia wiem, że zawodzi, to chciałam tutaj. I będę.