Potomek ma manię - jedną i nieustającą od ponad pół roku - plastelinę. Lepi rano, wieczorem i w południe. Wylepia z 10 opakowac plasteliny w ciągu miesiąca. Plastelina jest też wszędzie - a zwłaszcza pod kapciami Potomka, bo potomek do lepienia nie uznaje blatów, tylko podłogę. Lepi dinozaury z książki, lepi owady z Microkosmosu, lepi postacie z bajek. Jakiś czas temu zauważam (zdziwiona, że ho! ho!), że Potomek plastelinę składa - grzecznie, sam, do wyznaczonego pudełka. I że z blatu swego też sprzątnął...
- Mamutku... - zagaja Potomek.
– Daj mi farbki i pędzelki.
- To teraz będziesz malował? - pytam.
- No tak. - Potomek dumnie wypiął pierś. - Bo ja jestem lepiarz-malowarz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz