środa, 14 kwietnia 2010

Jak prowadzić z dzieckiem trudne rozmowy?

Jak wytłumaczyć czterolatkowi ogrom tragedii z 10.04.2010? Nie zrozumie słów: prezydent, pierwsza dama, żałoba narodowa, elita polityki, mąż stanu... Nie uświadomi sobie liczb: 22 tysiące pomordowanych, 96 ofiar katastrofy... Widzi tylko, że wieczorem nie ma dobranocki, a rano - domisiów i jedynkowego przedszkola.
- Sprawdź kiedy będą moje bajki, mamutku. - prosi Potomek rano, na widok wąsatej twarzy Zagłoby zamiast kota Budzika.
- Chyba nie będzie... - odpowiadam niechętnie, bo rozkładówki nic nie mówią o zmianie planów transmisyjnych.
- Dlaczego? - pyta Potomek z ustami w podkówkę.
- Bo stało się niedawno coś strasznego. Rozbił się samolot. I zginął nasz prezydent. I dużo innych, ważnych ludzi. Wszystkim jest smutno.
- Czy oni wymarli? - pyta dalej Potomek, który jest na etapie dinozaurów i australopiteków. A oczy zaczynają mu się pomału pocić.
- Tak, wymarli.
- I są u aniołków?
- Noo... Chyba tak.
- A nie umieli wylądować? Tak normalnie? O tak? - i demonstruje lądowanie za pomocą samolotu z klocków Duplo. - Następnym razem tak wylądują? I będą bajki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz