Dziś od rana przygrzewało pięknie - Potomek w ramach rekonwalescencji pochorobowej i w celu nabywania odporności wywieziony został do podmiejskiego parku.
Słońce złośliwie się schowało (co widać na zdjęciach), baterie w aparacie złośliwie się rozładowały (co widać po ilości zdjęć).
Pierwszy przystanek tuż za parkingiem przy rzeźbie ni to smoka, ni to konia.
Kolejne zdjęcie już jest typu "mamo, muszę???"
I tak sobie pomyślałam, że studnię życzeń to należało odwiedzić przed losowaniem totolotka...
Pierwsza niespodzianka spaceru - podobno bocian wiosnę czyni :)
I niespodzianka druga - nie znam się na roślinach, informatyk jestem, ale moim zdaniem zielone o tej porze roku, to są rośliny raczej iglaste... A to? To co to?
I zbliżenie:
I na koniec: kamienny krąg mocy :D
Żadnych konkretnych śladów wiosny nie znaleźliśmy. Na stoku - narciarze, na zamarzniętych stawach - łyżwiarze, a na ośnieżonych trawnikach zamiast przebiśniegów i krokusów - sami wiecie co :)
A teraz jak to piszę złośliwe marcowe słońce przygrzewa mi lekko przez okno... A świecić na spacerze to nie łaska...
Fajne fotki spacerowe! Oj, żeby Wam się udało wytropić tę wiosnę jak najszybciej i zatrzymać choćby i siłą! :)A roślina to rododendron. Nie traci liści na zimę, jest wiecznie zielona, a późną wiosną/wczesnym latem ma masę pięknych kwiatów, zależnie od odmiany- różowych, fioletowych lub białych.
OdpowiedzUsuńHa! a słowo "rododendron" było pierwszym, które z moich ust padło po ujrzeniu tego krzaka! Pozostaje tylko za miesiąc sprawdzić, jakie te kwiatki na nim zakwitną :)
OdpowiedzUsuń