W drodze do Jerzwałdu, na odcinku drogi przed Suszem powitało nas stado wiatraków - a że ciekawi byliśmy ich rzeczywistej wielkości, to zrobiliśmy sobie mały postój.
Powyżej Ojciec Dyrektor i Potomek ścigają się po prowiant, którym dysponowałam ja :)
Krajobrazy piękne, zdjęć lasu nie robiłam, bo fotografia w moim wykonaniu nie oddaje uroku gry cieni w jodłowych lasach...
Pole, niebo, las w oddali - widok z drogi nad Jezioro Płaskie
Robak :)
Potomek - najszczęśliwszy w wodzie
Karząca ręka sprawiedliwości :)
Pływanie po warszawsku - brzuchem po piasku
I zdjęcie pod tytułem "Nie, nie jest mi zimno i daj już spokój z tym aparatem"
A na koniec:
Woda jeziora Witoszewo - przepiękne jezioro z krystalicznie czystą wodą. Jedyny minus to muchy końskie, które niemiłosiernie nas cięły...
Świetnie, wypad się udał sądząc po uszczęśliwionej minie Potomka! :)Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuń